Wątpię że ktokolwiek to przeczyta ale chce się wyżalić nawet jeśli sam sobie to trudno czuję się coraz gorzej niby biorę znowu leki od jakoś półtora miesiąca i chodzę do psychologa od dwóch lat w zeszłym roku czułem się już dobrze przez pół roku nie samokaleczałem siebie ale wróciłem do tego próbowałem skończyć ale okazało się to zbyt ciężkie i w końcu pod naciskiem wsyztskiego znowu to z robiłem i znowu i znowu a teraz to o czym myślę to o tym jak to skończyć bo szczerze niemam ochoty żyć zawsze gdy ktoś się pytał czy chcesz się zabić mówiłem nie niechce nie jestem gotów tylko o tym myśle tylko że teraz jestem gotów, jestem trochę dziwnym dzieckiem w drugiej klasie spaliłem pierwszego peta w piątej klasie pierwszy raz zaliczyłem zgona a od półtora roku vapuje obecnie po 6/7ml dziennie a no i kilka razy miałem styczność z czymś mocniejszym generalnie teraz pije różnie palę po 5 petów tygodniowo i 6/7ml dziennie epa 3/6mg nikotyny plus leki ale teraz wracając czemu chce to zrobić co sie u mnie dzieje itd wszystkiego nie będę pisał jestem za bardzo zamknięty szczerze sam się dziwię że teraz to pisze choć pewnie jeśli ktoś to zaczął wgl czytać to nie doszedł do tego momentu ale zrobiłem wiele dużo złych i głupich rzeczy które mnie męczą mam dziewczynę z którą jestem już prawie 5 miesięcy ona też ma swoje problemy tylko że jej porblemy są naszymi problemami bo zawsze jej pomagam i jej problem jest moim właściwie to działa w dwie strony. Miałem przyjaciółkę przyjaźniłem się z nią już jakoś 3/4 lata właściwie bez przerwy cały czas mieliśmy kontakt zawsze se pomagaliśmy ale niedawno skończyliśmy się przyjaźnic co nie jest proste po tylu latach ciągłego pisania po wspólnych obozach itd. Jestem typem samotnika przez co właściwie mam zazwyczaj jedną najważniejszą osobę plus 1/2 z którymi pisze często no i tą jedną była moja przyjaciółka moja dziewczyna miała mi z tym pomóc ale jej mama jest przejebana i dużo innych rzeczy nieważne długa historia ale do rzeczy pomagała mi tylko to się połączyło w czasie gdy miała uciec z domu, uciec do mnie na jakieś 3 dni to był wtorek moje urodziny właściwie środa w nocy dzień po urodzinach udało jej się wziąć telefon bo normalnie codziennie o 22 zabiera jej mama o 3:30 mniejwiecej straciliśmy kontakt nie odpisywała mi akurat wtedy miała wychodzić liczyłem ze telefon jej się rozładował więc o 4 pojechałem do niej 6 km na rowerze cały spocony ale jej nie było wróciłem martwiłem się bo właściwie nie wiedziałem co się stało czy ją złapali czy co kontakt dostałem dopiero w czwartek jakoś po południu dowiedziałem się że przez przynajmniej dwa tygodnie będzie miała telefon tylko na pół godziny dziennie niemoże wychodzić z domu niewiem kiedy będziemy mogli się spotkać ale minęło dopiero pół tygodnia a ja już niemoge wytrzymać pół godziny to nic a ja gdy potrzebuje pomocy niemam do kogo napisać dosłownie nikogo wszystko duszę w sobie a by tego tak nie odczuwać zacząłem palić i częściej pić dobrze to już chyba wystarczy i tak nikomu nie będzie chciało się tego czytać to taki wstęp? Bo nie chciałem wszystkiego pisać właściwie napisałem tylko jedną rzecz poza tym to by było za długie, już jest dlatego kończę. A no i nie staram się żeby ten tekst wyglądał cudownie pisze co leży na sercu i tyle a kropki przecinki wstawiam gdzie to konieczne.
The Journey Begins
Thanks for joining me!
Good company in a journey makes the way seem shorter. — Izaak Walton
